Przemija czas, lecz nie ból – on będzie mi towarzyszył każdego dnia, więc proszę …..
Nie mów mi, że wiesz co czuję, bo nie masz o tym pojęcia…
Nie mów mi, że wyobrażasz sobie mój ból, bo nawet najgorsze męki są nieporównywalnie mniejsze niż ból po śmierci ukochanego dziecka…
Nie mów, że muszę się trzymać, bo nic nie muszę…
Nie mów mi, że przecież mam dla kogo żyć, bo nie wiesz jak to jest żyć z połową serca…
Nie pytaj mnie: „i co lepiej Ci już, stanęłaś na nogi, trzymasz się jakoś?”
Jak widzisz stoję – nie leżę, jak widzisz uczesałam się, pomalowałam dziś już po raz drugi rzęsy, bo wcześniejsze spłynęły razem ze łzami, więc jak widzisz trzymam się jakoś – jakoś to dobre słowo.
Jakoś tak byle jak, jakoś tak cholernie pusto, jakoś tak ciężko – tak jakoś żyję.
Jakoś się nawet uśmiecham, już teraz coraz częściej … Ale nie wiesz ile mnie to czasami kosztuje.
Nie wiesz, że prawie każdej nocy zasypiam na mokrej poduszce …
Dziś – po roku od śmierci Oli, często wychodzę z domu, choć nazwałabym to raczej ucieczką.
Wcześniej się zmuszałam, a podejmowane próby bywały bardzo trudne.
Z pierwszych po pożegnaniu Oluni zakupów spożywczych musiałam wyjść w połowie, ponieważ przechodząc obok półki z produktami, które zawsze kupowałam dla Oleńki, nie mogłam powstrzymać powodzi łez…
Gdy latem wybrałam się po ubrania i buty dla Julci, to prócz mojej ciągłej wewnętrznej walki z powstrzymywaniem łez, spowodowanej tym, że już nie mogłam wziąć takich samych legginsów, czy bluzeczki w mniejszym rozmiarze dla Oluni… spotkało mnie twarde spotkanie z rzeczywistością:
Weszłam do sklepu, aby kupić buty dla Julci. Szybko wybrałam to co potrzeba i nawet pewna siebie poszłam do kasy. Kupno sandałków wydawało mi się proste – przecież dla Oleńki nigdy nie kupowałam żadnych bucików, ale …
Stojąc przy kasie, przysłuchiwałam się rozmowie klientki ze sprzedawcą:
– czy w tych bucikach nóżka nie będzie się dziecku pocić?
– klienci się nie skarżą.
– a jak z wytrzymałością tych bucików?
– wie pani zdarza się, że te buty wytrzymują nawet 3-4 lata.
– Aha.
I tu nie potrzebnie się wtrąciłam, mówiąc z prawie uśmiechem …
– dobrze by było, żeby tylko dzieciom tak szybko nóżki nie rosły…
Klientka na to pogodnym głosem odpowiedziała:
– na szczęście mam drugie młodsze dziecko…
Z ogromnym trudem powstrzymałam łzy…
Szybko zapłaciłam za buty i wróciłam do auta…
Myślałam, że choroba Oli była najcięższym egzaminem z jakim przyszło mi się zmierzyć …
Nie spodziewałam się, że może mnie spotkać nieporównywalnie większa tragedia …
Bywają dni, kiedy nadal nie wierzę w to, że Oluni już nie ma…
Leżąc w łóżku wyobrażam sobie, że moja Kruszynka jest obok, że mogę się do niej przytulić.
Kręcąc się po kuchni chciałabym Jej przygotować jedzonko.
Ciągle myślę, że zaraz się zobaczę z moją Córeńką.
……
Spotkamy się na pewno Maleńka, tylko szkoda, że życie trwa nieco dłużej niż „zaraz” 😔😔😔
Tęsknię Oluniu niewypowiedzianie mocno …
Kocham Cię niewyobrażalnie pięknie …
Żyję tylko dzięki jednej myśli … „Zaraz” się zobaczymy Kochanie 💞💞💞💞
… Twoja mama …
dalia
Niewyobrażalne, masz rację. Nic innego nie powiem, bo wszystko jest banalne i takie płytkie. Myślę o Was od kilku dni… Przytulam bardzo mocno…
Sandra
❤️❤️ Ja tez tule mocno ❤️❤️❤️
Asia
Pani Paulino naprawdę współczuję… 26go maja minie rok od śmierci córeczki mojej siostry…. Też Olusi… Wiem, że jest jej ciężko , że też jakoś żyje, wiem, że połowa jej serca umarła….i tak strasznie mi źle, że nie potrafię ukoić jej bólu, że nie znam słów które przyniosłyby jej ukojenie….