Anielskie znaki

Wiem, że jesteś Córeczko…

Wiem, że wspierasz…

Wiem, że kochasz…
Wiem, że czekasz…
Wiem, że dajesz mi znaki, dzięki którym potrafię żyć…
Jesienią, pół roku od śmierci Oli, podczas krótkiej wycieczki w Góry Stołowe miałam przepiękny sen.
Trzymałam Olunię na kolanach – dokładnie tak samo jak zwykle sobie razem „tu” siedziałyśmy.
Zawsze wtedy Olunia dostawała mnóstwo całusków 🙂 Niestety z powodu nadwrażliwości, wyraz Jej twarzy przeważnie nie był zbyt zadowolony 🙁
Pewnie myślicie: „po co ją całowałaś skoro nie sprawiało Jej to przyjemności?”
Dlatego, że nigdy nie traciłam nadziei na to, że nadejdzie taki dzień kiedy Oleńka przestanie mieć problemy neurologiczne, które powodowały, że Jej piękna dusza była uwięziona w chorym ciałku.
No i przestała je mieć…
Absolutnie nie o takie ulżenie w cierpieniu mi chodziło.
Po śmierci Oleńki jedynym pocieszeniem dla mojej duszy jest pewność, że teraz już nic Jej nie dolega…
Wiem to, a nawet mam dowody!
W moim króciutkim śnie najpierw pocałowałam Oleńkę w uszko, potem w czółko, a Ona tak błogo, radośnie i z najszczersza miłością, spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczkami.
Po czym uśmiechnęła się tak pięknie, że nawet nie potrafię tego opisać słowami.
Ten widok był tym czego bardzo pragnęłam.
Dziękuję Ci Kochana… Dodałaś mi sił, których czasami nie umiem w sobie znaleźć.
Tego dnia, razem z Julcią i moja siostrą, wybrałyśmy się na Szczeliniec Wielki.
Olunia nigdy wcześniej nie była z nami w górach, więc postanowiła towarzyszyć nam teraz, gdy już nic nie stoi Jej na przeszkodzie.
Skąd ta pewność? 🙂
Pośród ogromu skał, mchu i drzew, gdzie nie zauważyłyśmy ani jednego nawet najmniejszego zwierzaczka, znalazłam na szlaku małe piórko – tak piękne, że Julcia nazwała je piórkiem maleńkiego pawia 😉
Nie wiem do jakiego ptaka należało i szczerze mówiąc nie ma to znaczenia.
To piórko było kolejnym anielskim znakiem od mojej Córeczki – jestem tego pewna!
Nie, nie zwariowałam – ja próbuje nauczyć się na nowo żyć dla siebie, a przede wszystkim dla Julci.
Teraz dla niej muszę być silną mamą- muszę dać radę.
Chyba czasami mi to nawet wychodzi.
Dokładnie pół roku od odejścia Oleńki, razem z Julcią pokazałyśmy swoją siłę, zdobywając szczyt Śnieżki.
KOCHAMY CIĘ OLUNIU NASZ ANIELE

You Might Also Like

Leave a Reply